W październiku wraz z kolegą Kubą przygotowywałem się do konkursu o wydarzeniach z lat 1914-1922 i natrafiłem na postać mniej znanego generała Józefa Dowbora-Muśnickiego-polskiego dowódcy, urodzonego w tym samym dniu i tym samym miesiącu co ja :)
Nierozerwalnie związany z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Był twórcą I Korpusu Polskiego w Rosji, pierwszej takiej formacji na Wschodzie. Po I wojnie światowej zasłynął jako dowódca powstania wielkopolskiego, z którego uczestników sformował regularną armię. Wielokrotnie dekorowany orderami rosyjskimi i angielskimi, doczekał się tylko jednego polskiego odznaczenia.
Urodził się 25 października 1867 roku w Garbowie w powiecie sandomierskim. Jego matką była Antonina z domu Wierzbicka, ojciec Roman Muśnicki pochodził z domu Dowborów- starej litewskiej szlachty pieczętującej się herbem Przyjaciel. Dzieciństwo spędził Józef w atmosferze polskiego dworu, pielęgnującego tradycje rodzinne, szczególnie z okresu napoleońskiego. Od 1877 roku uczęszczał do gimnazjum w Radomiu, jednak nie osiągnął zbyt dobrych wyników, marzył zaś o karierze wojskowej. Po ukończeniu czterech klas gimnazjum Józef Dowbór-Muśnicki wstąpił do Petersburskiego Korpusu Kadetów. W 1888 roku ukończył kurs kadetów z drugą lokatą. Marzył o służbie w kawalerii, jednak przerastało to finansowe możliwości zubożałej rodziny. Z tej przyczyny wybrał Oficerską Szkołę Piechoty w Petersburgu, którą ukończył z odznaczeniem i nominacją podporucznika 140. Pułku Piechoty Liniowej, stacjonującej na dalekiej Syberii.
Po sześciu latach służby, już jako porucznik, trafił do 11. Pułku Grenadierów w Jarosławiu. Następnie zdecydował się wstąpić do Akademii Sztabu Generalnego. Nie było to łatwe, a dla Polaka i katolika praktycznie niemożliwe. Aby przezwyciężyć te przeszkody, przestał używać drugiego członu nazwiska, występując jako Józef Dowbor- wyznawca kościoła ewangelicko-augsburskiego. Dzięki temu oraz bardzo dobrym wynikom egzaminów został przyjęty, a w 1902 roku ukończył studia z doskonałą drugą lokatą. Podczas wojny rosyjsko-japońskiej służył w I Korpusie Syberyjskim, 6 grudnia 1904 roku awansował na podpułkownika. Po wojnie ożenił się z córką nauczyciela, Agnieszką Korsońską. W latach 1905-1910 służył w Charbinie, Irkucku i Charkowie, awansując do stopnia pułkownika. Towarzyszyła mu już wówczas żona i dzieci. W 1912 roku mianowano go szefem sztabu 7. Dywizji Piechoty w Woroneżu, na czele której wyruszył w 1914 roku na front Wielkiej Wojny-jak wówczas nazywano I wojnę światową.
Pułkownikowi Dowborowi przydały się bardzo doświadczenia z wojny z 1905 roku. Przyczynił się do wielu sukcesów 7. Dywizji. Za zasługi otrzymał w 1914 roku Krzyż Świętego Włodzimierza III stopnia oraz najwyższe odznaczenie za waleczność-Złoty Order Świętego Jerzego. Rok później został przez Anglików za bohaterstwo odznaczony Orderem Łaźni, a rosyjskie dowództwo awansowało go do stopnia generała podporucznika i przydzielono do sztabu 1. Armii jako oficera do zadań specjalnych. W 1916 roku dowodził kilkoma różnymi jednostkami, walcząc z Niemcami w Europie oraz z Turkami w Azji Mniejszej. Kilkakrotnie został ciężko ranny, a w wyniku niemieckiego ataku gazowego był przez kilka dni nieprzytomny. W styczniu roku następnego został szefem sztabu 1. Armii, a w maju dostał stopień generała porucznika. 28 sierpnia 1917 roku otrzymał zadanie sformowania i objęcia dowództwa nad I Polskim Korpusem, który miał powstać na Białorusi.
Po rewolucji lutowej w 1917 roku Polacy rozpoczęli starania o utworzenie własnych jednostek wojskowych w Rosji. W czerwcu 1917 r. powstał Naczelny Polski Komitet Wojskowy (Naczpol). W lipcu 1917 r. głównodowodzący armii rosyjskiej gen. Ławr Korniłow zgodził się na utworzenie korpusu polskiego, a Zarząd Główny Sztabu Generalnego wydał rozkaz o dobrowolnym wydzielaniu z szeregów armii rosyjskiej Polaków i przeniesieniu ich do formacji polskich. Jednocześnie Naczpol zwrócił się do generała Józefa Dowbora-Muśnickiego z propozycją objęcia I Korpusu Polskiego, która została przez niego przyjęta.
Proces powstania jednostki natrafił na wiele trudności. Trwała wojna, a w kraju narastały nastroje rewolucyjne. Sytuację pogorszyła jeszcze rewolucja październikowa-nowa władza uznała jednostkę za antyrewolucyjną i zażądała rozwiązania. Generał Dowbór-Muśniski nie podporządkował się temu rozkazowi i za zgodą dowodzącego armią rosyjską generała Michaiła Boncz-Brujewicza zaczął przemieszczać się w kierunku Bobrujska na Białorusi. Armia Czerwona starała się rozbrajać należące do korpusu jednostki. Doszło do starć, w wyniku których ofiary były po obu stronach. Żołnierze polscy, tzw. dowborczycy, nie tylko bronili przed bolszewickimi oddziałami siebie, ale również ludności cywilnej. Dużym sukcesem było opanowanie przez korpus twierdzy i miasta Bobrujsk, z dużymi zapasami broni, amunicji i żywności. Tymczasem prowadzone w Brześciu rokowania pokojowe zostały przez stronę sowiecką zerwane i 18 lutego 1918 r. Niemcy wznowili ofensywę, ruszając w głąb Białorusi. W tej sytuacji I Korpus znalazł się w niezwykle trudnym położeniu-pomiędzy wojskami bolszewickimi, z którymi walczył, a armią niemiecką, do walki z którą został powołany. Szukając wyjścia, generał oddał się pod rozkazy Rady Regencyjnej w Warszawie, w wyniku czego 26 lutego Niemcy uznali neutralność I Korpusu Polskiego. Wkrótce I Korpus Polski stał się dla Niemców niewygodny i zażądali jego rozwiązania. Chcąc uniknąć zagłady jednostki, dowódca zdecydował się na honorową kapitulację, czego nie mogła mu wybaczyć część żołnierzy. Kończąc ostatnie przemówienie do swoich podwładnych, 22 maja 1918 roku, powiedział: Do zobaczenia w kraju. Po rozwiązaniu Korpusu Józef Dowbór-Muśnicki wraz z rodziną i gronem najbliższych oficerów powrócił do Polski. Przybył do Sandomierza witany chlebem i solą przez mieszkańców miasta. Tu początkowo zamieszkał u pewnego prawnika, a następnie w domu lekarza powiatowego. Potem wprowadził się do pałacyku księcia Michała Radziwiłła w Staszowie. Utrzymywał kontakty ze swoimi podwładnymi zamieszkałymi w kraju.
W 1918 r. generał zapraszany był kilkakrotnie przez marszałka Józefa Piłsudskiego na rozmowy związane z ruchami patriotycznymi w Wielkopolsce. J. Piłsudski 8 stycznia 1919 roku mianował go dowódcą powstania wielkopolskiego (jak wiemy jedynego udanego powstania polskiego; pierwszym dowódcą powstania był generał Stanisław Taczak). W zaborze pruskim od 1918 roku trwały niepokoje związane z dylematem: czekać na decyzję aliantów czy samemu wywalczyć wolność? Spontaniczna reakcja na przyjazd do Poznania Ignacego Jana Paderewskiego dała odpowiedź- 27 grudnia 1918 roku doszło do żywiołowego wybuchu walk. W ciągu kilku dni powstanie rozszerzyło się na znaczne tereny Wielkopolski. Generał przybył do Poznania 15 stycznia 1919 roku i już następnego dnia objął stanowisko Głównodowodzącego wszystkich Sił Zbrojnych Polskich byłego zaboru pruskiego. Natychmiast przystąpił do organizowania Dowództwa Głównego Powstania Wielkopolskiego i Armii Wielkopolskiej. W ciągu trzech miesięcy utworzył najliczniejszą, najlepiej wyszkoloną i uzbrojoną, jednolicie umundurowaną siłę zbrojną (co graniczyło w tamtych czasach z cudem) na ziemiach polskich w tym okresie. Jako naczelny dowódca powstania J. Dowbór-Muśnicki doprowadził je do zwycięstwa i tym samym przyczynił się do wytyczenia ówczesnych zachodnich granic Polski. 19 marca 1919 roku Naczelna Rada Ludowa (organ wykonawczy w składzie: ks. Stanisław Adamski, Wojciech Korfanty i Adam Paszwiński) w Poznaniu awansowała go na generała broni.
W czerwcu 1920 roku czasopismo "Rzeczpospolita" powierzyło mu redagowanie działu wojskowego. Korzystając z tej sposobności, generał opublikował cykl artykułów krytykujących sposób prowadzenia działań wojennych na froncie wschodnim, jednocześnie podając sposoby rozwiązania tych problemów. Był to okres, w którym armia polska znajdowała się w odwrocie, a Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy. Wezwany 6 sierpnia 1920 roku na rozmowy do marszałka, Dowbór-Muśnicki nie zgodził się objąć dowództwa Frontu Południowo-Wschodniego zamiast generała Iwaszkiewicza, twierdząc że jest on bardzo dobrym dowódcą.
6 października 1920 roku na własną prośbę został przeniesiony do rezerwy, a następnie w stan spoczynku. Odsunięty od wojska J. Dowbór-Muśnicki zajął się prowadzeniem swojego majątku w Lusowie i wychowywaniem czworga dzieci. Rokrocznie 11 marca spotykał się z żołnierzami I Korpusu w Warszawie, by uczcić poległych i utrzymać więzy koleżeńskie. Podczas zamachu majowego w 1926 roku publicznie przeciwstawił się piłsudczykom, popierając rząd. W 10. rocznicę powstania wielkopolskiego wręczono mu odznakę Zasłużonego dla Powstania Wielkopolskiego. Było to jedyne odznaczenie, jakim wyróżniono generała w odrodzonej Polsce. Pod koniec życia J. Dowbór-Muśnicki osiadł w Batorowie koło Poznania, tam zmarł 26 października 1937 roku i został pochowany. Żona jednego z jego pracowników przez wiele lat po wojnie pomagała miejscowym harcerzom dbać o grób generała. Mimo wielkich zasług pozostał on jednak postacią niemal zapomnianą. Najprawdopodobniej winę za to ponosi polityka-dla piłsudczyków był niewygodny przez wzgląd na to, że sprzeciwił się przewrotowi majowemu, dla komunistów ze względu na walki z rewolucjonistami.
CIEKAWOSTKA
Utworzony przez Naczpol i generała Dowbora-Muśnickiego Korpus Polski nie byłe jedyną ani pierwszą jednostką polską w Rosji. Pierwszy był tak zwany Legion Puławski generała Edmunda Świdzyńskiego sformowany w latach 1914-1915. Korpus dowborczyków powstał w 1917. Gdy został rozbrojony przez Niemców, wielu jego żołnierzy, tak samo jak generał Haller z podwładnymi, podążyło do Murmańska. Tam "biali" Rosjanie sformowali z nich polski pułk, włączony niebawem do sił interwencyjnych generała Williama Ironside'a. Generał bardzo chwalił waleczność Polaków i dopiero we wrześniu 1919 roku zgodził się na ich powrót do kraju. Wracali ze szczególną sławą i maskotką pułkową-białą niedźwiedzicą Basią (niedźwiedzie nieraz służyły w Polskiej Armii), ulubienicą warszawskich dzieci. Basia zginęła niebawem od wideł przerażonych wieśniaków, gdy niespodziewanie wynurzyła się z Wisły po kąpieli, jednak wypchana stała w Muzeum Wojska Polskiego aż do 1939 roku.