niedziela, 23 stycznia 2011

Bitwa pod Kurskiem i rosyjski bokser... Co ich łączy?

Wybraliście Historię Ciekawą Ale Mało Znaną:)

Gdybym miał się Was zapytać z czym się Wam kojarzy słowo "Kursk" większość pewnie odpowiedziałaby, że z:
a) bitwą;
b) bitwą pancerną;
c) największą bitwą pancerną w dziejach (choć to kontrowersyjne);
d) rosyjskim okrętem podwodnym.
Każda z tych odpowiedzi byłaby trafna. Ja dzisiaj napiszę o bitwie z 1943 roku, ale także nie napisze o niej wcale.

Dlaczego wybrałem wydarzenie znane? Potyczkę, która po bitwie stalingradzkiej zajmuje drugie miejsce w dziejach walk na froncie wschodnim i prawie każdy o niej słyszał...

Odpowiedź jest zaskakująco prosta. Nie o samej bitwie będę pisał, lecz o tym co wydarzyło się przed nią.

22 czerwca 1941 roku Hitler uderzył na Związek Radziecki. Przez pół roku jego niezwyciężona armia, realizująca doktrynę blitzkriegu wbijała się coraz głębiej w kraj nieprzyjaciela, wygrywała niemal każdą potyczkę, brała w niewolę setki tysięcy jeńców, zostawiała za sobą spalone wsie, wiele wraków. Dotarła 20 kilometrów od stolicy ZSRR- Moskwy- generałowie mogli zobaczyć wieże miasta. Dlaczego Niemcy nie wkroczyli na Plac Czerwony? Oczywiście zima, zima i jeszcze raz zima im przeszkodziła. Jednak decydujące wydarzenia działy się setki kilometrów na południe. Wokół Stalingradu. Rosjanie zamknęli w okrążeniu 6. Armię generała Friedircha Paulusa. Hitler miał jeszcze nadzieję na zwycięstwo. Jednak pomoc nie była w stanie nadejść. Führer 30 stycznia 1942 roku awansował Paulusa do stopnia feldmarszałka, chciał aby ten popełnił samobójstwo, bowiem od 1871 roku żaden niemiecki feldmarszałek nie oddał się w ręce wroga! Dowódca nie miał ochoty odbierać sobie życia. Poddał się i tak 2 lutego 1942 roku zakończyła się walka o Stalingrad.

Hitler miał dość! Musi pokonać ZSRR! Tylko jak tego dokonać?! Rozpocząć kolejną bitwę! Gdzie?! Na wybrzuszeniu nieopodal Kurska! W 1943 zebrał armię i gotów był do ostatecznego boju o rozstrzygnięcie. Do walki wystawił ponad 900 tysięcy żołnierzy, 2700 czołgów i 2050 samolotów- to siły bardzo wielkie jak na armię, która straciła 1 300 000 żołnierzy. Atak miał się rozpocząć o 3 nad ranem 5 lipca. Niemieccy żołnierze czekali na rozkaz...

Jakież musiało być zdziwienie wszystkich, kiedy 2460 dział rosyjskich otworzyło ogień o 1:15 (według innych przekazów o 2:15) na ich pozycje Jak to możliwe???

I tutaj zaczyna się obalanie programów na Discovery, czy wiadomości z Wikipedii. Wkraczamy bowiem, w Historię Ciekawą Ale Mało Znaną.

Według tego co piszą na Wikipedii, a także według tego co słyszałem, oglądając program na Discovery, Rosjanie wszystkiego dowiedzieli się od schwytanych saperów z 13. Armii. To bardzo ciekawe, bo od kiedy szczegółowe plany znają zwykli żołnierze? Tak nie mogło być... Owszem informacje zawarte zarówno w internecie, jak i w programie są prawdziwe. Tyle, że zaczerpnięte z oficjalnej radzieckiej historiografii... Nie mówię, że Rosjanie kłamią... ale sami przyznacie, że raczej niemożliwe, żeby Stalin akurat w rejonie Kurska zgromadził największe ilości sprzętu (1 mln 366tys. żołnierzy, 3444 czołgów, 2172 samolotów, 20 tys. dział i moździerzy) na całej długości frontu (a trochę kilometrów to on miał) i żeby dokładnie wiedział gdzie są pozycje wojsk niemieckich. I co najważniejsze dowiedział się tego parę godzin wcześniej. Według moich obliczeń pancerniacy Rommla potrzebowali pół dnia na objechanie depresji El-Kattara, czołgi Armii Czerwonej przejechałyby z syberyjskich zakładów w jakieś 3 godziny. Szybka ta radziecka kolej była, oj szybka... O ile można uwierzyć w to, że skupił wojska w rejonie dla Niemców ważnym, o tyle uwierzyć w to, że niewysocy szarżą żołnierze mogli znać dokładny termin rozpoczęcia operacji "Cytadela" i główne kierunki uderzeń mogą nieliczni.

Bardziej prawdopodobne wydaje się to, że Brytyjczycy odczytując niemieckie depesze zaszyfrowane w "Enigmie", pierwsi dowiedzieli się o niemieckich planach i powiadomili Rosjan. Szczególną wagę mogła mieć depesza feldmarszałka Ericha von Mansteina z 25 kwietnia 1943 roku, w której mówił on o szczególnej randze operacji pod Kurskiem w celu wykrwawienia sił radzieckich. Ale czy dowódca brytyjskiego wywiadu, zagorzały antykomunista mógł przekazać te dane Rosjanom? Jedynie wtedy, gdy dostał wyraźny rozkaz Churchilla... Jednak Rosjanie zaprzeczają pogłoskom, że dowiedzieli się tego od Brytyjczyków, choć przyznają, że plany niemieckie znali.

Jednak dziś już wiemy jak było naprawdę...

W XX wieku bitwa chyba zawsze była wygrana lub przegrana przed jej rozpoczęciem. To moje zdanie, oczywiście. Bitwę wygrywa wywiad. Tak było i w tym przypadku.

"Puch" był jednym z tych dwunastu tysięcy dywersantów, przerzuconych na tyły wojsk niemieckich, którzy mieli siać zamęt w szeregach wroga.

Niemcy jako pierwsi zorganizowali elitarne oddziały komandosów. Anglicy byli drudzy. Rosjanie trzeci- można powiedzieć, że ostatni, ale nigdzie indziej formacje te nie odegrały tak wielkiej roli jak te na Froncie Wschodnim. Werbowano do nich ochotników odznaczających się sprawnością fizyczną, wytrzymałością, odpornością psychiczną. Przede wszystkim sportowców, nawet tych, którzy przed wojną osiągali międzynarodowe sukcesy jak bokser Igor Miklaszewski. Stworzyli oni formację nazwaną OMSBON, czyli Samodzielną Brygadę Zmotoryzowaną Strzelecką Specjalnego Przeznaczenia. Wśród nich był Nikołaj Kuzniecow, urodzony w 1911 roku w rodzinie Niemców Nadwołżańskich, mówił płynnie po niemiecku, był niesamowicie sprawny i odważny, bokser.

Stalin doceniał oddziały partyzanckie, bez nich nie widział wojny, ale bał się, że po wojnie uzbrojeni ludzie służący w nich mogą zostać poza kontrolą państwowych władz i zagrozić komunistycznemu państwu. Dlatego ich działania zostały poddane ścisłemu nadzorowi Kremla. Większość dowódców oddziałów partyzanckich pochodziła z OMSBON i ściśle wykonywała rozkazy Moskwy. Moskwa dbała także o zaopatrzenie.

Pod koniec 1941 roku za liniami wroga został zrzucony Nikołaj Kuzniecow. Był dobrze przygotowany, kilka tygodni wcześniej spędził długie chwile z niemieckimi jeńcami, poznając ich zwyczaje i doskonaląc wizerunek niemieckiego porucznika, którego miał odgrywać. Jak każdy dywersant wyposażony był w pistolet maszynowy, 300 nabojów, pistolet, bagnet, pięć granatów, materiały wybuchowe, kompas, mapę, 10-dniową rację żywności i butelkę wódki, ma się rozumieć:) Kuzniecow miał rozkaz dotrzeć do oddziału partyzanckiego, dowodzonego przez innego żołnierza grupy. Już w pierwszym okresie wojny radzieckie oddziały partyzanckie stanowiły wielką i dobrze zorganizowaną silę. Na terenach zajętych przez Niemców działało ponad półtora tysiąca partyzanckich oddziałów, liczących, według oficjalnych danych pól miliona żołnierzy, co wydaje się jednak liczbą zawyżoną. Adolf Hitler, planując wojnę ze Związkiem Radzieckim nie przewidywał, że na tyłach jego armii działać będzie tak dużo grup groźnych oddziałów, uderzających celnie i dotkliwie. Według radzieckich statystyk, partyzanci zabili łącznie trzysta tysięcy niemieckich żołnierzy, zniszczyli tysiąc dwieście czołgów. Nawet, jeżeli liczby te są przesadzone, to i tak szkody, jakie partyzanci wyrządzili najeźdźcom były bardzo duże, a co więcej, partyzanci wiązali bardzo duże niemieckie siły, które nie mogły zostać odesłane na front. Walka w lasach była jeszcze bardziej krwawa i bezwzględna, niż na bitewnych polach, gdzie ścierały się regularne wojska. Jeden z dowódców partyzanckich oddziałów na Ukrainie, niejaki pułkownik Dmitrij Miedwiediew (swoją drogą, ciekawe czy był spokrewniony z prezydentem dzisiejszej Rosji:)) był bardzo doświadczonym enkawudzistą. To on miał być nowym dowódcom Kuzniecowa. Co prawda, zesłano go na Syberię w 1937 roku, ale po wybuchu wojny zwolniono go, gdyż potrzebni byli ludzie z doświadczeniem. W planie Adolfa Hitlera, Ukraina miała stać się krainą pięknych niemieckich wsi, otoczonej osiedlami ludności, służącej nowym panom. Szefom trzeciej Rzeszy wydawało się, że realizacja wielkiego planu, uczynienia z Ukrainy krainy niemieckiej wsi jest w zasięgu ich rąk. Należało jedynie wymordować część ludności, a resztę zamienić w niewolników. Zanim plany te zostałyby zrealizowane, Niemcy grabili bogactwa Ukrainy, codziennie wywożąc pociągi bydła, zboża, rudy żelaza i węgla.

Niestety los nie był dla nich tak łaskawy.

Kuzniecow działał teraz jako porucznik Paul Siebert (lub Ziebert), który przybył w okolice Równego, aby dbać o zaopatrzenie jego oddziału, walczącego pod Leningradem. W rzeczywistości porucznik Paul Siebert pozostawał w radzieckiej niewoli... Kuzniecow miał doskonale podrobione papiery, ale nawet gdyby Gestapo próbowało się nim zająć to natrafiłoby na ślad jego rodziny w Tallinie, która na początku wojny przeniosła się do Berlina i tam by się urywał. Ale kto zwracałby uwagę na niezwracającego na siebie uwagi porucznika?

Kuzniecow i jego ludzie dokonali kilku zamachów na przedstawicieli władz i zamachów bombowych- w tym na dworzec we Lwowie. Jednym z celów był Erich Koch...

Erich Koch, komisarz Rzeszy dla Ukrainy, realizował plany rabunku i niszczenia ukraińskiej ludności z ogromnym okrucieństwem i to on ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć tysięcy bezbronnych ludzi, dlatego stal się celem radzieckich oddziałów specjalnych. Kuzniecowowi udało się trafić w środowisko Kocha. Prawdopodobnie zarekomendował go przekupiony treser psów. Koch myślał, że Siebert to jeden z jego dawnych znajomych, dlatego często zapraszał go do swojej kwatery. Tymczasem Miedwiediew ponaglał Pucha do wykonania zadania. Ten podczas jednego ze spotkań zdecydował się działać, choć wiedział że zabicie komisarza graniczy z cudem. Podczas ich rozmów zawsze był pilnowany przez dwóch żołnierzy, więc nawet jeśli udałoby mu się go zgładzić sam zginąłby.

Pewnego dnia Kuzniecow przyszedł do gabinetu Kocha na kolejne spotkanie. Pili razem wódkę i rozmawiali- Nikołaj czekał na dogodny moment by zabić. Skąd miał broń? Przed wejściem odebrano mu pistolet, ale drugi miał schowany w kieszeni- wiedział, że nikt nie będzie go rewidował. Podczas pogawędki Koch powiedział: "... w rejonie Kurska szykuje się wielka bitwa. Przerzucimy tam milion żołnierzy...". Siebert musiał dowiedzieć się więcej, ale czas jaki mógł mu poświęcić Koch kończył się i musiał zrezygnować z zamachu. Zresztą po zabójstwie nie mógłby uciec z gabinetu i przekazać wiadomości Centrali. Jednak po spotkaniu i tak tego nie zrobił - nie wiadomo dlaczego.

Miedwiediew przyszedł, na miejsce spotkania (składzie drewna w lesie) z Kuzniecowem, nie sam, lecz z dwoma żołnierzami, by zgładzić nieposłusznego Towarzysza. Moskwa wydała wyrok śmierci. Puch przyjął wiadomość o śmierci, wiedział jakie jest życie agenta, wcześniej jednak przekazał wiadomość przełożonemu, a ten gdy dowiedział się o randze informacji jaką otrzymał, zostawił go przy życiu. Zrozumiał dlaczego Kuzniecow nie zabił Kocha...

Kuzniecow prawdopodobnie odbył jeszcze kilka spotkań z Kochem...

Kuzniecow był pierwszym, który powiadomił Moskwę o niemieckiej ofensywie pod Kurskiem.- Tak powiedziałbym jeszcze parę lat temu...
Dzisiaj wiemy, że jego wiadomość była tylko potwierdzeniem dla Kremla informacji innego agenta, a raczej agentki, której istnienie dowództwo chciało zatuszować... Być może dlatego, że nie wykonała kilku rozkazów i gloryfikowanie jej byłoby nie na miejscu...

W lutym 1944 roku, na ulicy w centrum Lwowa, Kuzniecow zastrzelił Otto von Wächtera, zastępcę Gubernatora Galicji. Musiał uciekać z miasta, schronił się w lesie gdzie wytropili go ludzie z UPA. Tak zginął Nikołaj Kuzniecow, człowiek, którego nazwisko przez wiele powojennych lat było tajemnicą radzieckich archiwów. Człowiek, który wpłynął na bieg wydarzeń II wojny światowej...

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Zdjęcia w kolejności od góry:
1- Stalingrad, miasto po bitwie
2- Radzieccy żołnierze atakują na Froncie Woroneskim
3- Nikołaj Kuzniecow w mundurze niemieckiego oficera
4- Erich Koch

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy materiał,jak widać w szkołach zupełnie innej historii uczono ale historię piszą zwycięzcy a my Polacy jesteśmy największymi przegranymi 2 wojny światowej i dalej nie wyciągamy wniosków i dajemy sobą manipulować. Dzięki za materiał i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wołoszański vol2 czyli marna podróbka mistrza. Trzeba było chociaż pozmieniac szyk zdań a nie cytować słowo w słowo....generalnie wstyd panie "historyk".

    OdpowiedzUsuń