niedziela, 21 listopada 2010

Cudowna ucieczka

Gdyby przyznawano nagrodę za szybki namysł w obliczu śmierci, trafiłaby ona do niejakiego Davida Rousseau z Kentucky, filibustiera*, który na swoje nieszczęście przyłączył się do inwazji Narcisco Lopeza na Kubę w 1851 roku. Znalazł się wśród pięćdziesięciu jeden mężczyzn schwytanych przez Hiszpanów. Skazańcom dano pół godziny na napisanie listów pożegnalnych przed egzekucją, Rousseau nie miał jednak nikogo bliskiego, do kogo chciałby napisać. Nie mając nic do stracenia, wpadł na natchniony pomysł.
Pewien, że Hiszpanie przeczytają korespondencję skazańców, udał, że amerykański sekretarz stanu Daniel Webster jest jego bliskim przyjacielem.

List zaczął od słów: "Dan, stary przyjacielu, nie spodziewałbyś się pod koniec tej ostatniej miłej wizyty, że zostanę zamknięty w piekielnym lochu, w którym układam niniejszy list. Gdybyś tylko mógł posłać hiszpańskiemu ministrowi skrzynkę tej Twojej bardzo starej madery i powiadomić go o głupich tarapatach w jakich się znalazłem".

Co zdumiewające, Hiszpanie przeczytali list i doszli do wniosku, że mądrzej będzie nie zabijać Rousseau, skoro ma tak potężnych znajomych. Wszyscy schwytani z nim Amerykanie zostali straceni, lecz jego oszczędzono i posłano do hiszpańskich kopalni srebra w Maroku. Po dwóch latach wypuszczono go i powrócił do Ameryki, gdzie podczas wojny secesyjnej służył jako porucznik w pułku Kentucky.


*filibustier- to charakterystyczny amerykański termin, który jak wszystko, co amerykańskie, wywodzi się skądinąd; słowo pochodzi od hiszpańskiego filibustero, po raz pierwszy użytego w XVIII wieku na określenie piratów łupiących hiszpańskie Indie Zachodnie; później zaczęło oznaczać "sabotażystę"- w Kongresie USA "filibustieryzmem" określa się grę na zwłokę, którą posługują się partie mniejszościowe, aby nie dopuścić do uchwalenia jakiejś ustawy

O filibustierach napiszę więcej w najbliższym czasie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz