Rozkrzyczane grupy rzucające wyzwiskami, przepychanki, potyczki, uzbrojeni gangsterzy i wielkie pieniądze. Wszystko to jest nieodłącznym elementem Hollywood. Ale problemy zaczynają się w momencie, gdy sceny z filmu stają się rzeczywistością, a przed bramami słynnych studiów filmowych pojawia się prawdziwa krew...
W latach 30. i 40. XX wieku w Stanach Zjednoczonych, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, dają o sobie znać najróżniejsze organizacje związkowe. W Hollywood, fabryce snów, sytuacja jest podobna. Słynny producent filmowy Darryl F. Zanuck oświadcza nawet: -Wszystkich swoich twórców potraktowałbym serią amunicji, gdyby ośmielili się zorganizować demonstrację przed moim studiem 20th Century Fox. Nie owija w bawełnę także Jack Warner, prezes studia Warner Bros: -Wszyscy oni to komuniści, radykalni bękarci... Atmosfera w kalifornijskich studiach gęstnieje. Nie jest tajemnicą, że krezusi przemysłu filmowego zatrudniają mafiosów do zastraszania związkowców oraz zakłócania demonstracji. Strajki w Hollywood w latach 30. i 40. były znacznie bardziej brutalne ze względu na udział gangsterów- twierdzi współczesny amerykański pisarz, Gerald Horne.
Paradoksalnie, jako pierwsi przeciw swoim przełożonym buntują się "najmniej agresywni" przedstawiciele przemysłu filmowego- animatorzy bajek, głównie pracownicy studia Walta Disneya. To właśnie ich praca jest wyraźnie niedoceniana, a za godziny nadliczbowe zamiast pieniędzy dostają często bony na jedzenie. W 1937 r. przebojem roku zostaje Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków, z której dochód jest czterokrotnie wyższy niż w przypadku innych ówczesnych filmów. Ale większość jej twórców nie otrzymuje ani jednego dodatkowego dolara. Nieliczni z animatorów, ci najlepsi, zarabiają nawet 500 dolarów tygodniowo, ale pozostali dostają maksymalnie 12 dolarów- mniej niż malarz pokojowy.
Sytuacja zaostrza się w 1941 roku. Po stronie animatorów staje Arthur Babbitt, ojciec słynnego rysunkowego psa Goffy' ego. Sam nie może skarżyć się na zarobki, lecz decyduje się wesprzeć kolegów, którym powodzi się gorzej.
Nie zostawię tak tego!- wścieka się Disney z powodu zdrady i wyrzuca Babbitta z pracy. Jednocześnie ochrona studia otrzymuje bezwzględny zakaz wpuszczania go do obiektu. 28 kwietnia 1941 roku animatorzy rozpoczynają strajk, Walt Disney, ku swojemu zdziwieniu odkrywa, że studio otoczone jest kordonem demonstrantów.
Strajkujący animatorzy podchodzą do całej akcji żartobliwie- w duchu swojej profesji. Dlatego przed studiem Disneya roi się od ludzi poprzebieranych za słynne postaci Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Nie brakuje też makiety gilotyny. Jednakże spokojne zgromadzenie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle zmienia się w bitewną wrzawę... Za sygnał rozpoczęcia zamętu posłużył okrzyk Arthura Babbitta. -Wstydź się tchórzu!- woła na przejeżdżającego Walta Disneya. Zdenerwowany producent wyskakuje ze swojego luksusowego auta i rzuca się na impertynenta. Otaczający ludzie muszą ich od siebie odciągnąć. Ostatecznie pokonany Disney musi dojść do porozumienia ze związkowcami. Nie dochodzi do wzmożenia przelewu krwi, studio uznaje roszczenia animatorów, a ci wracają do pracy.
Fala demonstracji obejmuje Hollywood także 5 października 1945 roku, a dzień ten przechodzi do historii znany jako "czarny piątek w Hollywood" lub też "bitwa w Burbanku". Przed bramą studia Warner Bros w Burbanku (część Los Angeles) dochodzi do konfrontacji między policjantami a 3 tys. strajkujących pracowników technicznych. Policjanci zmuszeni są użyć przeciwko strajkującym gazu łzawiącego oraz strumienia ody z węży strażackich. Demonstranci próbują najpierw przeszkodzić w wejściu do studia pracującym kolegom, a następnie przewracają przyjeżdżające samochody.
Ach to Hollywood...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz